Kiedy w listopadzie 1981 roku byłem urzędowo w sprawach zakonnych w naszej oblackiej wspólnocie we Wrocławiu, któregoś wieczoru poproszono mnie do kościoła na Psim Polu, aby coś powiedzieć młodzieży zgromadzonej na modlitwie. W zakrystii podano mi stułę wraz ze słowem: oni bardzo czekają, niech im coś ojciec powie, potem rozpocznie się modlitwa o wylanie Ducha Świętego. To nie była przesadna informacja, ale kościół był wypełniony i młodzież rzeczywiście czekała, a w niej ukryte pytania. Co powiedziałem, zostało przez kogoś zarejestrowane na taśmie, która zresztą szybciej się skończyła niż ta konferencja, ale powielana dobrze służyła nie tylko tym, którzy wówczas mnie słuchali. Tekst autoryzowany zostawiam z jego cechami mowy żywej, opuszczając jedynie apostrofy, kierowane tu i ówdzie do słuchaczy.