Zastanawiając się nad mnogością spraw, które mi się nasuwały jako ważne i pilne do przedłożenia wobec tak szanownego i odpowiedzialnego gremium, byłem skłonny uciec się do metafory w tytule, aby uzyskać dość pojemny wspólny mianownik. Ostatecznie zdecydowałem się na tytuł merytoryczny i rzeczowy. Jest on sygnalizujący i aż nadto nośny jak na ramy wykładu, o czym nietrudno będzie się przekonać, ale najpierw – dla lepszego zrozumienia się – winien jestem małe wyjaśnienie.
Słowa „pedagog” używam w znaczeniu podstawowym, w jakim aktualnie ono funkcjonuje, jakkolwiek zależy mi na tym, aby jego brzmienie przypominało również znaczenia etymologiczne: „prowadzący chłopców” i dalej: wychowawca. Misję wychowawcy pełnią rodzice i nauczyciele – pedagodzy. Polskie słowo „wychowanie”, „wychowywać” – można powiedzieć – dopowiada coś dzisiaj i dla nas bardzo istotne¬go: wychowywać to wyprowadzać z i poza (łacińskie „educere” – wyprowadzać). Wyprowadzać z czegoś i prowadzić ku czemuś. Wydobywam tu znaczenie etymologiczne, a nie egzystencjalno-teologiczne, jak to uczynił ks. bp Kiernikowski.
Pobierz załącznik…